21
LUTEGO
/
STYCZEŃ
/
BLOG 2009-2016
/ KONTAKT
NAJSTARSZE KLIKANIE
W Afryce ciągle jeszcze żyją grupy łowców-zbieraczy. Polują i żywią się
dziko rosnącymi roślinami tak, jak nasi przodkowie kilka tysięcy lat
temu. Można ich spotkać w różnych częściach kontynentu, w Tanzanii,
Kenii, Etiopii a także na drugim krańcu, w Afryce Południowej. Porównano
geny 16 takich populacji. Wspólnych przodków mieli oni 20 tysięcy lat
temu. Ziemię pokrywała wtedy najgrubsza powłoka ostatniego zlodowacenia
i zmiany klimatu zmusiły ich, by rozeszli się w różnych kierunkach.
Oprócz genów i sposobu życia zachowali także jedną z najstarszych cech
języka:
wymawiają głoski, które brzmią jak mlaskanie lub klikanie.
LEKCJA JĘZYKA MLASKOWEGO:
KhoeKhoegowab
Lesson No 1:
60 tysięcy lat temu część populacji homo sapiens opuściła Afrykę, by
zaludnić wszystkie lądy. Ci, którzy pozostali, genetycznie bardziej
różnią się między sobą niż na przykład od nas, Europejczyków.
PIRAHA
najdziwniejszy język świata
DRUGA OBOK ANDROMEDY
Na początku XIX wieku amerykański astronom Edwin Hubble obserwując
gwiazdy zmienne pulsacyjne obliczył ich odległość i okazało się, że są
one tak daleko, iż nie mogą należeć do naszej galaktyki. W ten sposób
odkrył Andromedę i Trójkąta (w katalogu Messier 33) i dowiódł, że Droga
Mleczna nie jest jedynym skupiskiem gwiazd we Wszechświecie. Dziś wiemy,
że istnieją miliardy takich galaktycznych obiektów.
W styczniu opublikowano zdjęcie galaktyki Trójkąta złożone z 54
fotografii, które wykonał kosmiczny teleskop nazywany imieniem jej
odkrywcy. Można na nim policzyć 10 milionów gwiazd.
 |
Galaktyka Trójkąta ma
średnicę 60 tysięcy lat świetlnych i 50 miliardów gwiazd. (Droga
Mleczna ma ich 400 miliardów). Podobnie jak nasza galaktyka i
najbliższa Andromeda jest spiralą i przypomina dysk, którego
powierzchnia zwrócona jest w kierunku Ziemi.
Wyróżnia się
największą ilością obszarów gwiazdotwórczych, to znaczy skupisk gazu
i pyłu, z których rodzą się nowe gwiazdy.
Na niebie, przy
dobrych warunkach, można ją zobaczyć jako małą rozmytą plamkę.
|
PIENIĄDZE Z POWIETRZA
W większych sklepach zawsze płacę odciskiem palca*.
To znaczy, zbliżam telefon do czytnika, przyciskam symbol kółka na
smartfonie, słychać plim-plim i zapłacone.
Proszę teraz to porównać z prototypem pieniądza u Sumerów:
Trzeba było przyjść z workiem jęczmienia i specjalną miarką odmierzyć
odpowiednią ilość.
Dziś pieniądz, to zapisane w banku liczby i zaufanie, że nas ta
instytucja nie oszuka.
Może ona robić z moimi pieniędzmi co zechce, bo tylko 5-10% musi trzymać
stale jako tak zwaną "poduszkę finansową".
A gdy pożyczam jakąś sumę, której tam nie mam?
Wtedy bank tworzy ją z powietrza, czyli w odpowiednich rubrykach wpisuje
cyfry i liczy, że przez kilka lat będę ją oddawał z nawiązką. Oczywiście
wcześniej sprawdzono, czy w razie gdybym przestał wpłacać, to można mi
coś zabrać w zamian, na przykład mieszkanie.
Tylko 10% pożyczanych pieniędzy idzie na inwestycje realne, większość to
przeróżne kombinacje finansowe. Nie mają one żadnego pokrycia w
rzeczywistości z jaką się stykamy na co dzień. Sumy te, wzięte z
powietrza - bo tak jest najprościej - nadmuchują coraz większą bańkę,
która co jakiś czas pęka i wtedy widać jak wszyscy tracimy.
W ten sposób banki cały czas nas oszukują, ale dopóki nie ma krachu,
trudno to dostrzec.
BANKI DMUCHAJĄ BAŃKI I ROBIĄ NAS W BALONA
PS
*PALEC - dawna nazwa kciuka, stąd powiedzenie "samotny jak palec", choć
jest ich przecież aż dziesięć, ale wtedy 8 z nich nazywano "parstami"
(stąd naparstek).
JAK WYNALEZIONO BANK?
Posiadamy zdolność tworzenia nowych rzeczywistości, które
z jednej strony wywodzą się i tkwią w tej doświadczanej zmysłami, a
z drugiej stanowią samodzielne światy.
Takim przykładem jest język. Człowiek ma nad nim
nieporównywalnie większą władzę, niż nad światem zmysłowym. Może próbować różnych wersji działania bez ryzyka
nieuniknionych konsekwencji.
Jedną z najważniejszych rzeczywistości alternatywnych zapoczątkowano gdy
ludzie zaczęli wymieniać między sobą różne przedmioty. Najpierw
dostawali coś za coś, ale o wiele prostszy sposób zastosowali Sumerowie
około 3 000 p.n.e. Wszystko wymieniali za odpowiednią ilość jęczmienia.
Wypalano nawet specjalne miarki, którymi go mierzono.
Zboże jednak zajmowało zbyt dużo miejsca i zostało zastąpione przez
rzadki metal, srebro. W Mezopotamii, w połowie trzeciego tysiąclecia
8,33 grama srebra nazywano szekielem. Bracia Józefa sprzedali go w
niewolę do Egiptu za 20 szekieli czyli 166 gramów srebra.
szekiel z Tyru
Pierwsze monety wybił Alyattes, król Lidii - wschodnia Anatolia - w roku
640 p.n.e. Miały ustaloną wagę i były opatrzone znakiem, że władca
poręcza zawartość drogiego kruszcu.
Ich fałszowanie karano torturami i śmiercią.
Dziś oprócz pieniędzy, które nosimy przy sobie, często płacimy kartą
czyli samymi liczbami, zapisanymi gdzieś w banku. Zamiast króla, to bank
gwarantuje, że w każdej chwili możemy je wybrać w dowolnej walucie. Byle
tylko nie wszyscy na raz ponieważ realnej gotówki znajduje się tam
niewiele. Reszta jest w obiegu, na przykład pożyczona przedsiębiorcom,
którzy ją zwrócą dopiero w przyszłości gdy sami zarobią. Istnienie tych
pieniędzy jest więc potencjalne, opiera się na wierze, że wszystko
będzie dobrze, rozwój będzie trwał i liczby tego długu za kilka lat się
zmaterializują.
Ten alternatywny świat wyrosły z miarek jęczmienia, rozwinął się w tak
skomplikowaną ekonomię, że nikt jej do końca nie może zrozumieć. I nie
chodzi tu tylko o nasze umysłowe ograniczenia. Zasady chaosu, które
kierują jego rozwojem są bardziej złożone niż przepowiadanie pogody,
gdzie nawet motyl może wywołać burzę. W ekonomii samo przewidywanie
wpływa na zmiany kursów, czyli poznanie zmienia to, co jest badane.
Jak w fizyce kwantowej.
W CO WIERZY ZACHÓD?
"Wiara ta (której nie mamy, ale która ma nas) to przekonanie,
że być, to stawać się,
że czas, to jednoznaczny strumień bezpowrotnych chwil,
że doświadczenie można rozłożyć na jasne i wyraźne elementy,
że żyć, to zbliżać się do śmierci.
W skrócie,
że sens świata i życia w nim jest zorganizowany niczym zapisane linie.
Ktoś pochwycony przez taką wiarę żyje historycznie, co oznacza, że
wierzy w świat,
który nadchodzi, i we własną moc sprawczą".
Vilem Flusser, Kultura pisma 2018
NAJBARDZIEJ PRZYGNĘBIAJĄCA KSIĄŻKA O NASZYCH DZIEJACH
Siedem zmarnowanych szans. Oto jedna z nich.
Każdego roku w Lund świętowaliśmy 3 Maja. Przemawiając, zawsze
wychwalałem
Konstytucję. Tymczasem okazuje się,
że chociaż treść jest rewolucyjna, to jej uchwalenie było świadectwem
całkowitej ślepoty i politycznej naiwności.
Polska była wtedy protektoratem Rosji. Caryca Katarzyna gwarantowała
magnatom i szlachcie całkowitą dominację. Wystarczy powiedzieć, że nie
płacili oni żadnych podatków i nie oddawali rekrutów do wojska. A to, że
nie mieliśmy własnej armii? Im nie była potrzebna.
Gdy Rosja zajmując Krym, sprowokowała wojnę z Turcją, król Stanisław
Poniatowski dostrzegł okazję by przekonać swoją dawną kochankę do
ustępstw. Trzy miesiące jechał do Kaniowa nad Dnieprem. Nie widzieli się
od 30 lat.
Gdy wrócił do Warszawy, w roku 1788 został zwołany sejm, później nazwany
Czteroletnim lub Wielkim, który miał zreformować kraj. Nie obowiązywało
na nim liberum veto. Jedną z pierwszych decyzji była jednogłośnie
przyjęta uchwała o powiększeniu wojska do 100 tysięcy żołnierzy. Aby
mieć na to pieniądze, wprowadzono podatek 10% w dobrach szlachty i 20%
duchowieństwa. Ponieważ nie było administracji, więc praktycznie
ściągano tylko 5% i dlatego utworzono armię o połowę mniejszą niż
planowano.
Wtedy wydarzyło się coś najbardziej niepojętego. Król dał się przekonać,
by dalsze reformy prowadzić wbrew Rosji a w sojuszu z innym zaborcą,
Prusami. To jakby zaprosić do kurnika lisa. Gdy armia rosyjska najechała
na Polskę, Fryderyk Wilhelm II zamiast przyjść nam z pomocą, porozumiał
się z carycą i wspólnie podzielili nasz kraj w II Rozbiorze.
WIĘCEJ: Andrzej Chwalba oraz Wojciech Harpula, Zwrotnice dziejów 2019
HIPPISKA I KARATEKA

Amanda Lind Piotr Gliński
Czy można sobie wyobrazić większą różnicę między ministrami
dwóch krajów niż tę
między szwedzką hippiską i polskim karateką?
Dla niej kultura to pełna swoboda a dla karateki odwrotnie, parę
wyćwiczonych kopnięć w powietrze. Gdyby się spotkali, on by
podskakiwał w obrotach a ona by patrzyła z rozbawieniem mrużąc oczy.
- Peter, ta det lugn. Pietrek, ta wyluzuj.
Ale do spotkania nie dojdzie, bo u nas kultura zawsze jest z najwyższej półki,
Chopin z Mickiewiczem a u Szwedów bardziej wigilijna, praktyczna, na
przykład jak przygotować świąteczny posiłek i zasiąść przy stole?
Dlatego Carl Larsson malował uczty, pokoje i wnętrza jak z IKEI
PRZYGOTOWANIA DO WIGILII

a nasz Jan Matejko wiadomo, gdy raz uwiecznił Szweda na swoim obrazie,
to obok postawił klęcznik
a naprzeciwko księdza Piotra rzucającego gromy.

Ale jeśli każdy ma to, czego mu brakuje, to ten Piotr nas musztruje i
obcina miliony a Amanda przyrzeka im więcej swobody.
Ich ministerialna rozmowa bardziej by się chyba kleiła na politycznym
podwórku, bo ona jest z partii, o której on kiedyś napisał był dzieło pod
tytułem "Polscy Zieloni".
ZIMONIE POŚNIEŻKI I ŚLIZGUNY
Kilka dni temu do mojego pokoju wleciało coś jak wielki komar.
Zwykle fotografuję owada i szukam potem w atlasie. Ten nie miał kłujki i
okazał się być
zimoniem.
Jak sama nazwa wskazuje, lubi zimę. Ponieważ jego „krew” (hemolimfa)
zawiera glicerol więc nie zamarza na mrozie. Najwięcej jednak jest ich
na wiosnę i późną jesienią.
Najlepiej przystosowanym owadem do życia na śniegu jest pośnieżek. Łatwo
go rozpoznać po ryjku, którym może zgryzać mech lub resztki martwych
owadów. Mimo iż ma tylko 5 milimetrów, dzięki mocnym odnóżom potrafi
skakać na odległość pół metra czyli sto razy dalej niż długość jego
ciała. Lubi temperaturę w okolicach zera stopni, ale poradzi sobie i w
niższej a gdy robi się naprawdę mroźnie, zakopuje się w ściółce leśnej.
Szkodzi mu natomiast nawet niewielkie ciepło naszych dłoni.
pośnieżek

Mateusz Sowiński
Na śniegu można także spotkać larwę omomiłki, która wybudziła się ze snu
zimowego. Podobnie jak gąsienicę nocnego motyla sadzankę rumienicę albo
barczatkę napójkę:

Chociaż w zimie jest mniej niebezpieczeństw to i tu pojawiają się
polujące na owady pająki ślizguny
na przykład zielony cofnik.

M.Sowiński
DZIECI ZŁAMANEJ SYMETRII
Policzono, że na każdy proton przypada dwa miliardy fotonów.
Co z tego wynika?
Na początku świata istniały tylko fotony. Ich energia była tak wielka,
że podczas zderzenia ze sobą tworzyły protony. Ale w tej samej reakcji
powstawały także antycząsteczki protonów, które unicestwiały protony.
Czyli podczas zderzenia pojawiał się proton i natychmiast znikał. Gdyby
to prawo działało bezwzględnie, nie zachowałyby się żadne protony czyli
nie byłoby materii, gwiazd a więc i nas.
Ze stosunku fotonów do protonów wynika, że raz na miliard takich reakcji
antycząsteczka protonu nie powstała i dzięki temu proton mógł przetrwać.
Nazywa się to złamaniem symetrii. Z tych odpadów formułował się
Wszechświat. A więc i my jesteśmy dziećmi złamanej symetrii.
WIĘCEJ: Tomasz Płazak. Tygodnik Powszechny. Zrozumieć Wszechświat.
Matematyka. 6.01.2019
|