rzechy antoniego                    ZADOMOWIENIE   -  blog na Wierzbowej -  wrzesień 2011

 
 
 

 

BLOG

 

2009 -

czerwiec 

lipiec 

sierpień 

wrzesień 

październik 

listopad 

grudzień  

 

2010 -

styczeń 

luty

marzec

kwiecień

maj

czerwiec

lipiec  

sierpień

wrzesień

październik

listopad

grudzień  

 

2011 -

styczeń

luty

marzec

kwiecień

maj

czerwiec

lipiec

sierpień

październik

 

  

 

Skałki

 

  www.antoniorzech.friko.pl                                 KONTAKT 

 

 


 

 

2009 ŹRóDŁOSŁóW

 

mieszkać

zamieszkiwanie

naparstek

paznokieć

rozgrzeszenie

sprawiedliwość

j. polski : szwedzki

 

 

2009 LUDZIE

 

MacIntyre

Heidegger

Boznańska

Vermeer

 

 

2009 KWIATY - DRZEWA - PTAKI

 

bodziszek

ślaz

żywokost

lepnica

poziewnik

pępawa

kozibród

słonecznik

dąb

gołębie

kos

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

nasz blok szaro-biały       

------------------------

CZWARTEK 1 WRZEŚNIA

 

"Naród taki nie może być zwyciężony".

 

Julien Bryan - 4 września 1939 roku, ostatnim pociągiem przyjechał z Berlina do Warszawy i przez dwa tygodnie filmował obronę stolicy. Po powrocie do USA, jego zdjęcia i filmy obejrzały miliony Amerykanów.

 

----------------------------

PONIEDZIAŁEK 5 WRZEŚNIA

 

Ojciec Steve Jobsa był studentem z Syrii. Gdy jego rodzina nie zgodziła się na małżeństwo z Amerykanką, matka oddała syna do adopcji Clarze i Paulowi Jobsom, księgowej i mechanikowi. Przybrani rodzice przyrzekli jej, że w przyszłości Steve ukończy studia. Paul oszczędzał na naukę syna, handlując starymi samochodami, które naprawiał.

 

Siedemnastoletni Jobs porzuca jednak college zaledwie po pół roku. Nie widzi sensu by oszczędności rodziców wydawać na coś, co go nie interesuje. Nie ma akademika, śpi u kumpla na podłodze. Na wyżywienie zarabia zbierając butelki coli po 5 centów za sztukę. Raz w tygodniu, idzie 10 kilometrów na obiad do Hare Kriszna. I żeby coś robić, uczy się kaligrafii.

 

Cztery lata później, w domowym garażu, założył swoją pierwszą firmę produkującą komputery. 50 sztuk kupił pobliski sklep z elektroniką. Fundusz wyszukujący spółki garażowe, zainwestował w nią 250 tysięcy dolarów, co pozwoliło zbudować Apple II.

Można było na nim pisać i formatować teksty a także prowadzić skomplikowane wyliczenia.

 

W laboratorium Xeroxa, Jobs zobaczył prototyp porozumiewania się z komputerem przy pomocy symboli graficznych. Natychmiast wykorzystał tę możliwość w Macintoshu. Zamiast pisać komendy słowne, wystarczyło kliknąć myszką w odpowiednią ikonę. Tak powróciły do nas starodawne piktogramy. Kulawą imitację tego pomysłu, wykorzystał Bill Gates w swoich okienkach.

  

Pomimo sukcesów, twórca Apple zostaje wyrzucony z pracy.

 

Mając 30 lat, znów byłem na wylocie. Całe moje życie zawaliło się i to mnie naprawdę załamało - wspominał po latach.

I znów musiał zacząć wszystko od początku.

 

"Nie macie wiele czasu, więc nie traćcie go na życie cudzym życiem...Miejcie odwagę iść za głosem serca i duszy. One wiedzą, kim chcecie być naprawdę. Reszta jest nieważna".

        - Steve Jobs do absolwentów Uniwersytetu Stanforda 2005

 

------------------------

CZWARTEK 8 WRZEŚNIA

 

Przyzwyczaiłem się, że sprzedający zawsze mają ten sam uśmiech przyklejony na twarzy i każdego witają przyjaznym "hej"! Oczywiście, że jest to powierzchowne jak strój roboczy, ale przecież przyjemniej się w nim pracuje.

 

Na osiedlu mam kilka sklepów, budek i straganów a każdy punkt sprzedaży to udzielne księstwo. Dwa większe sklepy są jeszcze takie same jak je zapamiętałem pół wieku temu. Tylko towaru w nich nie brakuje.

 

Otwieram ciężkie drzwi metalowe a one z hukiem walą w stojącą obok skrzynię. Pani za ladą krzyczy coś, gdy zaczynam się tłumaczyć, wyjaśnia:

- ja nie na pana, tylko tyle razy już mówiłam, żeby przenieśli tę cholerną lodówkę. Później, zajęta rozmową, przebiera w rzeczach, które wyjąłem z koszyka. Na ladzie nie ma miejsca. Tylko ona jedna wie, co już skasowała.

 

Najczęściej chodzę po żywność do małej, zielonej budki. Pracują w niej kobiety, które lubią ludzi. Nawet gdy widać, że są zmęczone, nie przestają być miłe. Gdy nie ma kolejki, chętnie rozmawiają.

 

Różnice w "strategiach biznesowych" najlepiej widoczne są między trzema kioskami. W pierwszym, wyjątkowo z męską obsługą, kupuję szybko i bezosobowo. W drugim, można zamówić wszelkie dodatki do gazet a przy okienku zawsze ktoś stoi i rozmawia, jak w konfesjonale. Trzeci omijam szerokim łukiem. Pani tam zajęta czytaniem powieści, odpowiada tylko "tak" albo "nie" i natychmiast wraca do lektury. Nie trzeba jej w tym przeszkadzać.

 

----------------------

PIĄTEK 16 WRZEŚNIA

 

Jednym z najtrudniejszych słów do przetłumaczenia jest ponoć portugalskie "saudade". Można je opisać jako pewien rodzaj nostalgii, piękne i dumne przeżycie przemijania.

 

 

Jego echo słychać w fado:Madredeus-Alfama (słowa)

 

 

-------------------------

NIEDZIELA 11 WRZEŚNIA

 

"gdy słyszę przejeżdżający autobus, to ten dźwięk mnie uspokaja. To niby hałas, ale on oznacza, że świat jest w swoich torach, wszystko toczy się jak powinno."

 

"Odpoczywam przy ciszy, ona jest czymś zbawiennym, jak sen."

 

Tadeusz Wielecki - kompozytor i kontrabasista

Koncert monograficzny

 

 

----------------------

ŚRODA 14 WRZEŚNIA

 

Kwiaty różnie się starzeją. Przeważnie więdną. Pochylają się,

tracą kolor, kształt, gubią płatki. Niektóre, jak róże,

łatwo zasuszyć, ale chyba tylko po to, by wspominać

jak piękne były kiedyś.

 

Znad Wilgi przyniosłem astra gawędkę. Nie wiem dlaczego tak go nazwano?

 

Wieczorem złożył płatki i poszedł spać. Rano ponownie zakwitł. Po kilku dniach zaczęło się usychanie. Kwiaty już rozwinięte, ustępowały miejsca nowym pąkom. Zwijały płatki do wewnątrz i zakrywały złoty pyłek w środku.

 

W tym samym flakonie, razem z nimi, stoi krwiściąg, który zerwałem przy ścieżce do Tyńca. Chyba nie było już na nim małych modraszków? Jego kwiaty są jak owoce morwy lub szyszki olchy. Teraz, usychający aster, ma taki jak on kolor purpury a zwinięty kwiatostan upodobnił się do kuleczek krwiściągu.

 

Następnym razem sprawdzę czy gawędka tylko naśladuje sąsiada, czy też sama potrafi tak ładnie odchodzić?

 

-----------------------------

PONIEDZIAŁEK 26 WRZEŚNIA

 

Chorowałem. 39 plus. W głowie, mięśniach i stawach, żar. Dawniej napisałbym "gorączka" ale dziś już wiem co tam się działo. Moja prywatna, miliardowa armia przez kilka dni i nocy walczyła na śmierć z intruzem. Cały czas dawała mi znać, aż mnie głowa od tego bolała.

 

Zastanawiałem się czy wzmocnić ją aspiryną? Poza tym niewiele mogłem jej pomóc. Leżałem więc spokojnie, czekając na zwycięstwo. Pierwszy raz pojawiło się u mnie coś jak wdzięczność, bo przecież miliony z tych "wielkich połykaczy" ginie w mojej obronie.

 

Szukałem też odpowiedzi na odwieczne pytanie, dlaczego to nie udomowiliśmy wszystkich bakterii? Skoro udało się z tymi, które nam służą, czy nie mogłyby też i te, które mnie atakują? Drugie, łatwiejsze, jaki będzie efekt tej wielkiej wojny mego organizmu?

 

Rano poszedłem po gazetę. Ciepły jesienny dzień. Wystarczył tydzień tego wykluczenia a tu wszystko nowe. Na rabatce śmieje się samotny mlecz i zieleń wszędzie naprawdę zielona. Powietrze świeże, pełno zdrowych ludzi i ja idę. A przecież nic się nie zmieniło tylko odnowione zostały moje oczy i mój smak. Oczyszczona wrażliwość, czy jest coś bardziej wartościowego?

 

PS.

"Mają oczy, by widzieć, a nie widzą, mają uszy, by słyszeć, a nie słyszą".

Ezechiel 12,2 

 

--------------------------

KONTAKT  CD październik