---------------------------------
PONIEDZIAŁEK 8
PAŹDZIERNIKA
Jak co roku,
Biuro Obsługi Produktów Hipotecznych banku, w którym mam
pożyczkę, zażądało odpisu z księgi wieczystej. Wysłałem
odpowiedź dlaczego to niemożliwe. Po miesiącu, listem
poleconym, przyszło ponownie, ostateczne już, Wezwanie.
W piątek
zatelefonowałem na podany tam numer.
- Imię ojca?
Data i miejsce urodzenia? pani sprawdziła czy jestem tym, za
kogo się podaję i poszła szukać mojego pisma. Nie znalazła,
ale zapewniła, że odezwie się później. Czekałem trzy godziny i
zadzwoniłem ponownie. Inna rozmówczyni i znów to samo:
- Proszę
dzwonić w poniedziałek.
Dziś rano
zapewniła mnie, że wszystko jest już wyjaśnione. Po południu
widzę, że ktoś do mnie dzwonił, więc wybieram ten numer.
Okazuje się, że to portier, który o niczym nie wie. Po
godzinie ponownie telefon i ta sama osoba, z którą
wcześniej rozmawiałem, podaje mi nazwisko urzędniczki, która
zajmuje się moją sprawą.
Znów rutynowe
pytania i wreszcie rozmawiam z panią, która ma moje pismo i
nie widzi przeszkód, bym spłacał dług na tych samych
warunkach co dotychczas.
- Spróbuję
wyjaśnić kto i dlaczego wysłał to Wezwanie, kończy naszą
rozmowę. Choć nie jestem pewien, czy nie nastąpi ciąg
dalszy.
--------------------------
WTOREK 9
PAŹDZIERNIKA
Jak wiadomo
z podręczników fizyki, żadna forma energii nie znika bez
śladu, co najwyżej zmienia formę, czasami po drodze
przewracając to i owo. Energia przemocy przekształciła się w
błądzącą bez celu i kierunku energię cierpienia, żalu i
nienawiści.
Magdalena
Tulli, Włoskie szpilki 2012
--------------------------
ŚRODA 10
PAŹDZIERNIKA
W
dzieciństwie, jednym z naszych gadżetów była latarka.
Chodziliśmy po nieoświetlonych drogach, więc bez niej, w
ciemną noc, łatwo było wpaść w błoto, albo i do rowu. Nie
liczyły się te płaskie pudełka, które dają światło krótkie i
rozproszone. Im mniejsze kółko rzucała pod nogi, tym była
lepsza. Taką latarką można było sięgnąć daleko przed siebie
a świecąc w niebo, wydawało się, że dociera
aż do gwiazd.
Wtedy to
postanowiłem zobaczyć jak szybko biegnie światło. Poszliśmy
za stodołę, kolega z latarką oddalił się w pole a ja, stojąc
pomiędzy nim a ścianą budynku, na komendę
- świeć!,
wypatrywałem biegnącej smugi. Za każdym razem jednak, gdy on
zaświecił, jasne koło natychmiast pojawiało się na deskach
stodoły. Cofał się coraz dalej w pole, ale niczego to nie
zmieniło.
W latach 80,
francuski fizyk Serge Horche zbudował pułapkę, w którą
złowił pojedyncze cząstki światła, fotony. Ustawił naprzeciw
siebie dwa lustra z niobu. Ułamek światła, który między nie
wpadnie, zostaje tam uwięziony na zawsze i będzie się
odbijać między nimi bez końca. Pozwoliło mu to
zmierzyć różne
grupy kwantów, obserwować jak powstają i mieszają się ze
sobą.
Wczoraj, za
doświadczenia z cząstkami światła Horche
dostał nagrodę Nobla.
------------------------------
CZWARTEK 11
PAŹDZIERNIKA
Fotony nad
Wisłą

|
----------------------------
SOBOTA 13
PAŹDZIERNIKA
W Skałkach.
Dziewczynka
wyciągnęła z lasu suchą gałąź i położyła
ją w poprzek ścieżki. Podbiegła do babci.
- Babciu,
zobacz co zrobiłam.
Odsunąłem na bok
te patyki.
- Jak tędy
pojadę na rowerze, to się wywrócę i rozbiję sobie nos. Mała
wystraszona, schowała się za babcię.
- Widzisz
wnusiu, tak nie wolno robić.
- Wolno, bo
nie ma zakazu, tylko nie trzeba, bo jeszcze się kto
przewróci.
Wracając,
spotkałem dwie mamy z dwójką małych dzieci. Przodem szedł
chłopczyk. Ręce trzymał przed sobą i
mijając mnie, coś powiedział.
Nie
zrozumiałem i nie byłem pewien do kogo mówił, bo patrzył w
drugą stronę.
- To było do
mnie?
- Tak. Pytał,
czy chce pan jechać autobusem? odpowiedziała jedna z mam.
- Pewnie, że
chcę, tylko nie mam biletu!
- To za dalmo.
- Ale musisz
zawrócić.
Nie wiedział,
co zrobić.
Kilka kroków
dalej, starsza pani zamiatała chodnik. Opowiedziałem
jej o tym a ona, śmiejąc się,
- On mnie też
chciał zabrać!
------------------------------
NIEDZIELA 14
PAŹDZIERNIKA
Pewną kobietę
zapytano, czy jest szczęśliwa?
- Zapytajcie o to mojego
męża, odpowiedziała.
--------------------------------------
WTOREK 16 PAŹDZIERNIKA z balkonu
 |
Dąb zrzucił żółte liście
i znów jest zielony,
Za nim, wiązy
złote,
I akacje, potem
W Skałkach, między
iglakami, czerwone klony.
--------------------------
PIĄTEK 19
PAŹDZIERNIKA
u sąsiadów
nowe
mieszkania

---------------------------
SOBOTA 20
PAŹDZIERNIKA
Jesteś w raju
Żaden tłum nie
dotarł nigdy na twój szczyt
Przemysław Gintrowski
----------------------------------
PONIEDZIAŁEK 22
PAŹDZIERNIKA
W sztuce nowoczesnej
liczy się pomysł. Pamiętam jedno z pierwszych takich dzieł. W sali
wystawowej, w poprzek, od dolnego rogu, do kąta pod sufitem
wisiał sznurek a na nim karteczka z napisem 15 metrów, 35
centymetrów. To wszystko. Kopię tego eksponatu mógł sobie
każdy zrobić w domu. Pełna demokracja.
Na otwarciu
krakowskiego MOCAKu było kilkadziesiąt artystycznych pomysłów,
żenujących, prostackich, próbujących szokować i parę
dowcipów. Ponieważ artyści
wymyślają niestworzone rzeczy od dawna, więc się do
nich przyzwyczaiłem i wiało nudą.
Chętnie poszedłbym
do Londyńskiego
Centrum Kultury. W jednej z sal, na 100 metrach kwadratowych
pada deszcz. Można tam jednak chodzić i nie zmoknąć. Czujniki ruchu
śledzą położenie zwiedzającego i zatrzymują wodę
w miejscu, gdzie on się znajduje.
Rzeźba z deszczu i najnowszej technologii. Nie jakieś tam latające
motylki, ślimaki w koralikach, czy przyozdobione czaszki, tylko sam
żywioł.
Następny krok, to będą
błyskawice, grzmoty i pioruny, wśród których będziemy sobie mogli
bezpiecznie spacerować.
Przenieść to do własnego pokoju
trochę trudniej,
chyba, że do łazienki. Prysznic, który widzi gdzie jesteśmy i kropi
tylko wtedy, gdy trzeba.
--------------------------
ŚRODA 23
PAŹDZIERNIKA
Dawni artyści też
mieli pomysły.
Velazquez w Pannach
dworskich (Las Meninas 1656) umieścił samego siebie. Po lewej
stronie, widzimy od tyłu kawałek sztalugi i ramy ogromnego płótna a
obok, malarz patrzy prosto na nas. Czyżby to właśnie nas
malował?
W środku obrazu wisi
lustro. W nim odbija się rozmyty portret króla Hiszpanii Filipa IV i
jego żony. To na ich dworze Velazquez mieszkał i pracował. I to oni
powinni stać na naszym miejscu. Dzieło to było przeznaczone do
królewskiego gabinetu. Tam, król spoglądając na wiszącą na ścianie
pracownię artysty, widział swoją rodzinę i siebie w lustrze, czyli
jakby pozował do powstającego w tej chwili dzieła. To takie concetto
capricho (kapryśny pomysł).
Oprócz konceptu,
możemy tu podziwiać jedyny w swoim rodzaju, królewski styl
Velazqueza i nieruchome na zawsze, żywe twarze jedenastu postaci w
różnych miejscach i pozach. Nie licząc śpiącego psa, którego budzi
kopniakiem karzełek Nicolasito.

Gdyby któryś z
dzisiejszych artystów wpadł na taki pomysł, to przy nalepionych na
płótnie drewnianych ramach, byłaby fotografia malarza a na pustej
ścianie wisiałoby prawdziwe lustro. W nim każdy patrzący, widziałby
siebie, czyli artysta malowałby nas. Znów pełna demokracja.
WIĘCEJ: Daniel Arrase,
Nic nie widać
--------------------------
PIĄTEK 26
PAŹDZIERNIKA
DAWNIEJ:
maciora to
matka
niewiasta -
synowa
ojczyzna -
spadek po ojcu
dziedzic - syn
dziada, przodka
księżyc - syn
księcia
nikczemny -
znikomy
konfident -
godny zaufania
kutas - frędzel
---------------------------------------
NIEDZIELA 28
PAŹDZIERNIKA
zasypało
-------------------------
KONTAKT
CD
listopad
|