rzechy antoniego               ZADOMOWIENIE          październik 2012

 
 
 

BLOG

 

2009 

czerwiec 

lipiec 

sierpień 

wrzesień 

październik 

listopad 

grudzień  

 

2010

styczeń 

luty

marzec

kwiecień

maj

czerwiec

lipiec  

sierpień

wrzesień

październik

listopad

grudzień  

 

2011

styczeń

luty

marzec

kwiecień

maj

czerwiec

lipiec

sierpień

wrzesień

październik

listopad

grudzień

 

2012

styczeń

luty  

marzec

kwiecień

maj

czerwiec

lipiec

sierpień

wrzesień

listopad

 

 

Skałki

 

  www.antoniorzech.friko.pl                  KONTAKT 

 


 

2009 ŹRóDŁOSŁóW

 

mieszkać

zamieszkiwanie

naparstek

paznokieć

rozgrzeszenie

sprawiedliwość

j. polski : szwedzki

 

2009 LUDZIE

 

MacIntyre

Heidegger

Boznańska

Vermeer

 

2009 KWIATY - DRZEWA - PTAKI

 

bodziszek

ślaz

żywokost

lepnica

poziewnik

pępawa

kozibród

słonecznik

dąb

gołębie

kos

\

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

nasz blok szaro-biały       

                            PONIEDZIAŁEK 1 PAŹDZIERNIKA

u sąsiadów 

a wieża nie dowierza

 

   -----------------------------------------

   CZWARTEK 4 PAŹDZIERNIKA w Skałkach    

  

  

 

---------------------------------

PONIEDZIAŁEK 8 PAŹDZIERNIKA

 

Jak co roku, Biuro Obsługi Produktów Hipotecznych banku, w którym mam pożyczkę, zażądało odpisu z księgi wieczystej. Wysłałem odpowiedź dlaczego to niemożliwe. Po miesiącu, listem poleconym, przyszło ponownie, ostateczne już, Wezwanie.

 

W piątek zatelefonowałem na podany tam numer.

- Imię ojca? Data i miejsce urodzenia? pani sprawdziła czy jestem tym, za kogo się podaję i poszła szukać mojego pisma. Nie znalazła, ale zapewniła, że odezwie się później. Czekałem trzy godziny i zadzwoniłem ponownie. Inna rozmówczyni i znów to samo:

- Proszę dzwonić w poniedziałek.

 

Dziś rano zapewniła mnie, że wszystko jest już wyjaśnione. Po południu widzę, że ktoś do mnie dzwonił, więc wybieram ten numer. Okazuje się, że to portier, który o niczym nie wie. Po godzinie ponownie telefon i ta sama osoba, z którą wcześniej rozmawiałem, podaje mi nazwisko urzędniczki, która zajmuje się moją sprawą.

 

Znów rutynowe pytania i wreszcie rozmawiam z panią, która ma moje pismo i nie widzi przeszkód, bym spłacał dług na tych samych warunkach co dotychczas.

- Spróbuję wyjaśnić kto i dlaczego wysłał to Wezwanie, kończy naszą rozmowę. Choć nie jestem pewien, czy nie nastąpi ciąg dalszy.

 

--------------------------

WTOREK 9 PAŹDZIERNIKA

 

Jak wiadomo z podręczników fizyki, żadna forma energii nie znika bez śladu, co najwyżej zmienia formę, czasami po drodze przewracając to i owo. Energia przemocy przekształciła się w błądzącą bez celu i kierunku energię cierpienia, żalu i nienawiści.

 

Magdalena Tulli, Włoskie szpilki 2012

 

--------------------------

ŚRODA 10 PAŹDZIERNIKA

 

W dzieciństwie, jednym z naszych gadżetów była latarka. Chodziliśmy po nieoświetlonych drogach, więc bez niej, w ciemną noc, łatwo było wpaść w błoto, albo i do rowu. Nie liczyły się te płaskie pudełka, które dają światło krótkie i rozproszone. Im mniejsze kółko rzucała pod nogi, tym była lepsza. Taką latarką można było sięgnąć daleko przed siebie a świecąc w niebo, wydawało się, że dociera aż do gwiazd.

 

Wtedy to postanowiłem zobaczyć jak szybko biegnie światło. Poszliśmy za stodołę, kolega z latarką oddalił się w pole a ja, stojąc pomiędzy nim a ścianą budynku, na komendę

- świeć!, wypatrywałem biegnącej smugi. Za każdym razem jednak, gdy on zaświecił, jasne koło natychmiast pojawiało się na deskach stodoły. Cofał się coraz dalej w pole, ale niczego to nie zmieniło.

 

W latach 80, francuski fizyk Serge Horche zbudował pułapkę, w którą złowił pojedyncze cząstki światła, fotony. Ustawił naprzeciw siebie dwa lustra z niobu. Ułamek światła, który między nie wpadnie, zostaje tam uwięziony na zawsze i będzie się odbijać między nimi bez końca. Pozwoliło mu to zmierzyć różne grupy kwantów, obserwować jak powstają i mieszają się ze sobą.

 

Wczoraj, za doświadczenia z cząstkami światła Horche dostał nagrodę Nobla.

 

   ------------------------------

   CZWARTEK 11 PAŹDZIERNIKA

Fotony nad Wisłą        

 

----------------------------

 SOBOTA 13 PAŹDZIERNIKA

 

W Skałkach.

Dziewczynka wyciągnęła z lasu suchą gałąź i położyła ją w poprzek ścieżki. Podbiegła do babci.

- Babciu, zobacz co zrobiłam.

Odsunąłem na bok te patyki.

- Jak tędy pojadę na rowerze, to się wywrócę i rozbiję sobie nos. Mała wystraszona, schowała się za babcię.

- Widzisz wnusiu, tak nie wolno robić.

- Wolno, bo nie ma zakazu, tylko nie trzeba, bo jeszcze się kto przewróci.

 

Wracając, spotkałem dwie mamy z dwójką małych dzieci. Przodem szedł chłopczyk. Ręce trzymał przed sobą i mijając mnie, coś powiedział.

Nie zrozumiałem i nie byłem pewien do kogo mówił, bo patrzył w drugą stronę.

- To było do mnie?

- Tak. Pytał, czy chce pan jechać autobusem? odpowiedziała jedna z mam.

- Pewnie, że chcę, tylko nie mam biletu!

- To za dalmo.

- Ale musisz zawrócić.

Nie wiedział, co zrobić.

 

Kilka kroków dalej, starsza pani zamiatała chodnik. Opowiedziałem jej o tym a ona, śmiejąc się,

- On mnie też chciał zabrać!

 

------------------------------

NIEDZIELA 14 PAŹDZIERNIKA

 

Pewną kobietę zapytano, czy jest szczęśliwa?

- Zapytajcie o to mojego męża, odpowiedziała.

 

                         --------------------------------------

                         WTOREK 16 PAŹDZIERNIKA z balkonu

 

Dąb zrzucił żółte liście i znów jest zielony,

Za nim, wiązy złote,

I akacje, potem

W Skałkach, między iglakami, czerwone klony.

 

--------------------------

PIĄTEK 19 PAŹDZIERNIKA

 

u sąsiadów nowe mieszkania  

 

 

---------------------------

SOBOTA 20 PAŹDZIERNIKA

 

Jesteś w raju

Żaden tłum nie dotarł nigdy na twój szczyt

                                                            Przemysław Gintrowski

 

----------------------------------

PONIEDZIAŁEK 22 PAŹDZIERNIKA

 

W sztuce nowoczesnej liczy się pomysł. Pamiętam jedno z pierwszych takich dzieł. W sali wystawowej, w poprzek, od dolnego rogu, do kąta pod sufitem wisiał sznurek a na nim karteczka z napisem 15 metrów, 35 centymetrów. To wszystko. Kopię tego eksponatu mógł sobie każdy zrobić w domu. Pełna demokracja.

 

Na otwarciu krakowskiego MOCAKu było kilkadziesiąt artystycznych pomysłów, żenujących, prostackich, próbujących szokować i parę dowcipów. Ponieważ artyści wymyślają niestworzone rzeczy od dawna, więc się do nich przyzwyczaiłem i wiało nudą.

 

Chętnie poszedłbym do Londyńskiego Centrum Kultury. W jednej z sal, na 100 metrach kwadratowych pada deszcz. Można tam jednak chodzić i nie zmoknąć. Czujniki ruchu śledzą położenie zwiedzającego i zatrzymują wodę w miejscu, gdzie on się znajduje. Rzeźba z deszczu i najnowszej technologii. Nie jakieś tam latające motylki, ślimaki w koralikach, czy przyozdobione czaszki, tylko sam żywioł.

Następny krok, to będą błyskawice, grzmoty i pioruny, wśród których będziemy sobie mogli bezpiecznie spacerować.

 

Przenieść to do własnego pokoju trochę trudniej, chyba, że do łazienki. Prysznic, który widzi gdzie jesteśmy i kropi tylko wtedy, gdy trzeba.

 

--------------------------

ŚRODA 23 PAŹDZIERNIKA

 

Dawni artyści też mieli pomysły.

Velazquez w Pannach dworskich (Las Meninas 1656) umieścił samego siebie. Po lewej stronie, widzimy od tyłu kawałek sztalugi i ramy ogromnego płótna a obok, malarz patrzy prosto na nas. Czyżby to właśnie nas malował?

 

W środku obrazu wisi lustro. W nim odbija się rozmyty portret króla Hiszpanii Filipa IV i jego żony. To na ich dworze Velazquez mieszkał i pracował. I to oni powinni stać na naszym miejscu. Dzieło to było przeznaczone do królewskiego gabinetu. Tam, król spoglądając na wiszącą na ścianie pracownię artysty, widział swoją rodzinę i siebie w lustrze, czyli jakby pozował do powstającego w tej chwili dzieła. To takie concetto capricho (kapryśny pomysł).

 

Oprócz konceptu, możemy tu podziwiać jedyny w swoim rodzaju, królewski styl Velazqueza i nieruchome na zawsze, żywe twarze jedenastu postaci w różnych miejscach i pozach. Nie licząc śpiącego psa, którego budzi kopniakiem karzełek Nicolasito.

 

 

Gdyby któryś z dzisiejszych artystów wpadł na taki pomysł, to przy nalepionych na płótnie drewnianych ramach, byłaby fotografia malarza a na pustej ścianie wisiałoby prawdziwe lustro. W nim każdy patrzący, widziałby siebie, czyli artysta malowałby nas. Znów pełna demokracja.

WIĘCEJ: Daniel Arrase, Nic nie widać

 

--------------------------

PIĄTEK 26 PAŹDZIERNIKA

 

DAWNIEJ:

maciora to matka

niewiasta - synowa

ojczyzna - spadek po ojcu

dziedzic - syn dziada, przodka

księżyc - syn księcia

nikczemny - znikomy

konfident - godny zaufania

kutas - frędzel       

 

---------------------------------------

NIEDZIELA 28 PAŹDZIERNIKA  zasypało

 

 

-------------------------

KONTAKT   CD    listopad