Antoni Orzech          ZADOMOWIENIE   -   blog na Wierzbowej            listopad  2010

 

 

 

BLOG

 

 

2009 

czerwiec 

lipiec 

sierpień 

wrzesień 

październik 

listopad 

grudzień  

2010

styczeń 

luty

marzec

kwiecień

maj

czerwiec

lipiec  

sierpień

wrzesień

październik

listopad

grudzień  

 

2011

styczeń

luty

marzec

kwiecień

maj

czerwiec

lipiec

sierpień

wrzesień

październik

listopad

grudzień

 

2012

styczeń

luty  

marzec

kwiecień

maj

czerwiec

lipiec

sierpień

wrzesień

październik

listopad

grudzień

 

2013

styczeń

luty

marzec

kwiecień

maj

czerwiec

lipiec

sierpień

wrzesień

październik

listopad

grudzień

 

2014

styczeń

luty

marzec

kwiecień

maj

czerwiec

lipiec

sierpień

wrzesień

październik

listopad

grudzień

 

2015

styczeń

luty

marzec

kwiecień

maj

czerwiec

lipiec

sierpień

wrzesień

listopad

     grudzień

 

    2016

    styczeń

    luty

    marzec

 

 

-------

Skałki

PSY

drzewa

 

  www.antoniorzech.eu 

 

KONTAKT         

 

  


 

2009

ŹRóDŁOSŁóW

 

mieszkać

zamieszkiwanie

naparstek

paznokieć

rozgrzeszenie

sprawiedliwość

j. polski : szwedzki

 

2009

LUDZIE

 

MacIntyre

Heidegger

Boznańska

Vermeer

 

2009

KWIATY

DRZEWA

PTAKI

 

bodziszek

ślaz

żywokost

lepnica

poziewnik

pępawa

kozibród

słonecznik

dąb

gołębie

kos

 

 

nasz blok pod balonem     

-----------------------------

PONIEDZIAŁEK 1 LISTOPADA

 

Wczoraj w kościele znów czytano o Zacheuszu. Gdyby nie był taki mały i nie wylazł na drzewo, nikt by się o nim nie dowiedział. Wiemy nawet, że wdrapał się na sykomorę. Ogromna, ogrodzona, rośnie w Jerycho do dziś. Przypomina naszą wierzbę,ale rodzi figi.

 

Gdy uczyłem religii, przyniosłem na lekcję gałąź i Zacheusza wyciętego z papieru. Jezusa wyrzeźbiłem z kory takiego jak na  ilustracjach w Ewangelii dla dzieci.

 

   moja rzeżba na tle Skałek

 

 

Stał pod drzewem na środku dywanu a dookoła siedzieli uczniowie Marija, Karolina, Eugene, Ida, Asia, Krystyna, Paul, Marta, Mikaela, Julia, Marcus, Ebba, Filip, Emil, Dominique, Robert i ja.

 

-Zacheuszu, zejdź! Pospiesz się, bo dziś muszę zatrzymać się w twoim domu.

 

Zgadywaliśmy skąd celnik wziął pieniądze, bo był bardzo bogaty? Dlaczego Jezus właśnie do niego wprosił się w gościnę i jak mógł znać jego imię? O czym tak rozmawiali, że potem Zacheusz rozdał połowę swojego majątku i co znaczy, że został zbawiony? A w końcu mówiliśmy o własnym bogactwie i kiedy moglibyśmy się nim podzielić?

 

Ile wysiłku potrzeba, aby stać się sławnym chociażby przez 5 minut. A tu, mały, przebiegły urzędnik wlazł na drzewo i jego imię będzie znane aż do końca świata. Zdobył nie tylko sławę, ale i zbawienie.

 

-Pospiesz się!

 

---------------------------------

PS. Do Pani od angielskiego.

Na ośmiu pięknych zdjęciach, dzieci zbierają liście.

Proszę napisać to wyślę.

 

------------------------

ŚRODA 3 LISTOPADA

 

Zacheusz wylazł czy wlazł na drzewo? A może i tak i tak?

W przypadku wyszedł - wszedł różnica jest oczywista. Podobnie jak wynieść - wnieść i wielu innych. Kotek, tak jak na płotek, raczej by wlazł na sykomorę. Dlatego, gdy Zacheusz z trudem gramoli się na drzewo napisałem, że wyłazi a na końcu pisząc, że jednak, jak na wieczną sławę, to nie był wielki wyczyn, użyłem słowa wlazł.

 

Ktoś go na to drzewo musiał chyba podsadzić, bo ma kłopot ze złażeniem, skoro Jezus mówi mu pospiesz się. Chociaż zejść, nie tylko z drzewa, zawsze jest trudniej. Ja bym nie miał żadnego problemu, bo w dzieciństwie wiele dni spędziłem na trześni i na jabłoni. Jeszcze dziś włażę na sam czubek orzecha nad Wisłą, gdy jego owoce na dole zostały już otrzęsione.

 

Zrywając jagody, które babcia sprzedawała pod halą, zarabiałem na piłkę i na łyżwy. Piłkę do kosza, bo akurat w mieście nie było innej a łyżwy nie te na blaszki tylko gorsze, z żabkami. A ponieważ w sklepie były tylko duże, jeździłem w butach babci, za wielkich i z cholewkami. Przyjemność to była żadna, ale najważniejsze, że się jakoś jechało.

 

Lekceważę trochę czyn Zacheusza, być może niesłusznie. Czyż nie jest on jedynym na świecie urzędnikiem wyższej rangi, który wylazł na drzewo, by zobaczyć Jezusa?

 

-------------------------

PIĄTEK 5 LISTOPADA

 

Lubię myśleć o niej jak o sąsiadce. Mieszka wtedy po drugiej stronie Wisły. Stoi w oknie, patrzy na rzekę i widzi nasz brzeg. Nie przeszkadza mi dzieląca nas przepaść wieków, bo w przeszłości nie chodzą zegary. Co minęło, to już inny czas. In secula seculorum. To, co w nim, trwa wiecznie niezmienne i w każdej chwili może być tu przywołane. Dziś trudniej to dostrzec, ale pełno go jeszcze w Skałkach, w naszym dębie, w domku świętego Bartłomieja a najwięcej na Zamku za rzeką.

 

Tam ona stoi w oknie i je obwarzanka. Tak, tego co na Plantach sprzedaje opatulona kobieta. 2 marca roku 1394 właśnie zapłacono "dla królowej pani pro circulis obrzanky 1 grosz". "Circulis obrzanky", "koło obgotowane" to obwarzanek 616 lat temu kupiony  dla królowej Jadwigi.

 

----------------------------------

PONIEDZIAŁEK 8 LISTOPADA

 

Zacheusz wy-lazł czy w-lazł na drzewo? Jeśli w innych wyrazach zamienimy w- na wy- to zamiast wszedł będzie wyszedł a więc podążył w przeciwną stronę. Ale jeśli wylazł na dach, to na dół będzie złaził. Wlazł znaczyłoby tu tylko tyle, że wspiął się na sam szczyt. Czyli przy ruchu w górę, zastąpienie w- przedrostkiem wy- niewiele zmienia (ale dopiero powyżej buta, na którego można tylko wleźć. A na łóżko?)

 

Wy- oprócz ruchu w górę lub na zewnątrz, w innych wy-razach wskazuje na osiągnięcie celu: wy-budował dom a także na zwiększoną intensywność: wy-tańczył się i wy-spał.

 

A samo wy, na przykład w pytaniu: Wy to jeszcze czytacie? Mamy tu dwa powyższe znaczenia razem, bo zwracamy się na zewnątrz nas i do tych, którzy są celem. Być może kiedyś odłączono to wy od

wy-łażenia z groty czy na drzewo, bo to na pewno umieliśmy powiedzieć wcześniej.

 

--------------------------

ŚRODA 10 LISTOPADA

 

Jony ołowiu rozbite na cząstki elementarne.

Temperatura milion razy wyższa niż w samym środku Słońca!?

 

Jak na początku Świata.

 

--------------------------

PIĄTEK 12 LISTOPADA

 

Z trzyletnią Marlenką rysujemy domki. Jej domek ma zaokrąglone rogi i dach półkolisty. Mój, czyli nasz blok, ma wiele okien. Gdy jestem w połowie ona mówi,

- Wujek, mnie już głowa boli od tych oknów.

 

-----------------------------------

PONIEDZIAŁEK 15 LISTOPADA

 

W naszym bloku sześciu właścicieli nie płaci za mieszkania i remonty. Wśród nich są tacy, którzy wynajmują pokoje studentom.

Bez naszej wiedzy wrobili nas w sponsorowanie swojego interesu.

 

Już trzeci rok zmagamy się z oszustami a tu okazuje się, że mamy ich także pod własnym dachem. Sprzeczałem się z moim bratem, który nie chce tego nazwać oszustwem. Uważa, że oszust to ten, komu uda się okłamać kogoś, natomiast u nas lista nie płacących wisi na drzwiach wejściowych. Trudno przypuszczać, żeby byli tak naiwni i myśleli, że da się to ukryć. A więc całkiem po prostu mówią - i co mi zrobisz?

 

Z doświadczenia wiem, że w ogóle nie ma oszustów, są tylko głupcy. Chociażby dlatego, że kłamstwo prędzej czy później wychodzi na jaw. Ale jeszcze gorsze jest to, że krętacz szkodzi samemu sobie, nigdy nie dorośnie, bo wybiera łatwiznę. Ta szkoda jest widoczna nawet gołym okiem.

 

Właściciel mojego poprzedniego mieszkania, oszukiwał na każdym kroku. Taki już był. Rozbiegane oczka, zimna, spocona dłoń, cały  jak galareta, przy której mdło się robiło. Zdeformowany człowiek to największa krzywda jaką oszust wyrządza samemu sobie.

 

A że kłamstwo wyłazi na wierzch? Jedna z moich licealistek, która była w Szwecji od niedawna, napisała piękny wiersz, Pożegnanie Cambridge. Dziwiłem się dlaczego taki tytuł? Nie chciała go jednak zmienić. Poprawiłem błędy i wysłałem do Ojczyzny-Polszczyzny,  drukowała także prace uczniów.

 

Zaledwie kilka dni później, na zebraniu studyjnym nauczycieli, mój przyjaciel, poeta i filozof, Chung Liu mówił o współczesnej poezji chińskiej. Przy stole, podczas obiadu, opowiadał o Xu Zhimo i wymienił kilka jego wierszy a wśród nich Saying Good-bye to Cambridge Again. Poprosiłem, by przyniósł mi ten tekst i był to wiersz mojej uczennicy.

 

-----------------------------------

PONIEDZIAŁEK 22 LISTOPADA

 

    

    

-------------------------------

CZWARTEK 25 LISTOPADA

 

W nocy spadły pierwsze płatki śniegu. Rano wyszło słońce i posłało je z powrotem tam skąd przyleciały. W chmury. Zamienione w miliony kropelek wody, będą czekać aż zrobi się zimno i pojawią jakieś drobiny pyłu. To na nich zaczną rosnąć lodowe kryształki, jedno z najpiękniejszych i najbardziej tajemniczych dzieł natury. Zawsze sześciokątne i symetryczne ale nigdy takie same.

      

   

 

       

foto Kenneth Libbrecht             

 

Jest ich ponad 30 różnych gatunków: monstrancje, jodełki, paprotki, gwiazdki, ale gdy spadają, zmienia się ciśnienie i temperatura, więc każda śnieżynka ma swój jedyny i niepowtarzalny kształt. Nie wiemy jeszcze jakie prawa każą molekułom wody osadzać się właśnie w tym a nie innym miejscu.

 

A ja chciałbym wiedzieć ile zer ma liczba wszystkich płatków śniegu w zimie? Przynajmniej tu w Krakowie albo chociaż na moim balkonie. Tylko czy nie zabrakłoby zer?

 

PS. Gdy Albert Einstein przyszedł do nieba, Pan Bóg powitał go Teorią Wszystkiego, nad którą uczony pracował przez wiele lat.

- Jakie to proste! zawołał Einstein, a ja tak długo szukałem tego

  nadaremnie. Panie Boże, zdradź mi jeszcze prawa wzrostu

  kryształów śniegu  - skorzystał z okazji fizyk.

- Niestety, wybacz Albercie, sam jeszcze ciągle nad tym pracuję, odpowiedział Bóg.

 

-------------------------

KONTAKT CD grudzień